Jedną z takich przypadłości jest właśnie endometrioza. Niewidzialna choroba, na którą cierpi nawet 1 na 10 kobiet. Endometrioza przeżywa teraz „renesans” w kontekście dostępu do informacji nt. diagnozy i leczenia, chociaż jeszcze parę lat temu sama błądziłam w mroku diagnozy, budując swoje przekonania o tej chorobie na podstawie kilku, lakonicznych zdań usłyszanych od lekarza. Dlatego zapraszam do przeczytania kilku słów nt. tej choroby oraz sposobów radzenia z nią sobie w codziennym funkcjonowaniu.
Endometrioza – niewidzialna choroba, czyli jaka?
Przybywa ostatnio literatury, która daje wskazówki nt. diagnozy, przyczyn i leczenia endometriozy. Jedną z najprostszych definicji, która do mnie trafia jest ta przedstawiona w książce dr Hanny Stolińskiej „Endometrioza. Leczenie dietą”.
Endometrioza (inaczej gruczolistość zewnętrzna) to poważne schorzenie przebiegające z objawami przewlekłego zapalenia. Polega ono na obecności komórek błony śluzowej macicy (tzw. endometrium) poza jamą macicy. Najczęściej nieprawidłowe implanty endometrium lokują się w jajnikach, dole jajnikowym, więzadłach maciczno-krzyżowych i tylnej ślepej uliczce (tzw. ślepej kiszce).
Endometrioza jest pod pewnymi względami podobna do nowotworu złośliwego: ma charakter postępujący i inwazyjny, skłonność do nawracania i przerzutów. (Dr Hanna Stolińska „Endometrioza. Leczenie dietą”, Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2021)
Niestety bywa tak, że kobiety bardzo długo, cierpiąc na endometriozę, nie są prawidłowo diagnozowane. Wciąż brakuje specjalistycznej wiedzy nt. tej choroby w polskich gabinetach ginekologicznych.
Endometrioza – jakie objawy powinny dać mi do myślenia?
Objawy endometriozy mogą być bardzo różnorodne, w zależności od stopnia rozwoju choroby, bądź po prostu tendencji i tolerancji organizmu, co zdecydowanie utrudnia diagnostykę i sprawia, że pacjentki latami błądzą od gabinetu do gabinetu… Bywa także tak, że choroba przebiega bezobjawowo! Polecam zapoznać się z poniższą grafiką, prezentującą szeroki zespół objawów endometriozy.
Źródło: Dagmara Basińska – Górecka „Małe Vademecum Endokobiety”, dostępne do pobrania pod adresem: www.endomama.pl
Endometrioza – co robić, gdy jesteś 1 na 10?
Jak już pisałam wcześniej, moje początki funkcjonowania z tą chorobą wspominam jako najgłębszy, średniowieczny mrok. Otrzymywałam zdawkowe informacje od lekarzy, co nie ułatwiało procesu leczenia, ani przedłużających się starań o dziecko. Dopiero z biegiem czasu największą dawkę wiedzy przyniosły po prostu doświadczenia podpatrzone na instagramowych profilach innych dziewczyn zmagających się z endometriozą, trafiłam także w końcu na profesjonalnego lekarza ginekologa, specjalizującego się właśnie w leczeniu tej choroby. Przeszłam prawie 5 godzinną operację, podczas której usunięto aż 72 punkty zapalane. Mój pęcherz moczowy był w tak złym stanie, że gdyby nie ten zabieg, za jakiś czas mogłoby by mi grozić najgorsze. Po tych wszystkich trudach i kilku mrocznych latach, kiedy nie wiedziałam, co robić, postanowiłam działać, aby pomóc innym, ale też przede wszystkim sobie! Aby zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby nie dopuścić do kolejnych dramatycznych operacji lub znacząco je opóźnić. Krok po kroku poznawałam swój organizm, czytałam, testowałam różne rozwiązania.
Pierwszym strzałem w dziesiątkę była dieta przeciwzapalna. Uczyłam się jej pod okiem dietetyka klinicznego. Dziś nie lubię już słowa dieta, bo po prostu produkty przeciwzaplane na stałe weszły do mojego menu, będąc sposobem na życie, moją codziennością, moim life style! Może być pysznie i może być zdrowo! Korzystam z dobrodziejstwa warzyw, wyeliminowałam z mojej diety mięso, ale zdarza się, że sięgam po jaja lub nabiał, jednak sporadycznie. Słuchałam w tym wszystkim odpowiedzi mojego organizmu.
Często korzystam z mocy przeciwzapalnych przypraw – to pierwszy krok w kierunku siły natury! Praktycznie codziennie staram się pić napar, który nazywam endoeliksirem, przyrządzanym z kilku goździków, sporej szczypty cynamonu, kardamonu (zamienianych czasem na kurkumę z pieprzem), plastra cytryny i imbiru, doprawionych odrobiną miodu.
To właśnie siła natury zaczęła towarzyszyć mi w drodze walki z moją niewidzialną chorobą. Stała się widzialnym pomocnikiem, wspierającym moją odporność, ale i wydającym wewnętrzną walkę toczącemu się stanowi zapalnemu w moim organizmie.
Poza endoeliksirem często sięgam po przeciwzaplane, ziołowe herbaty. Uwielbiam moringę, która określana jest drzewem życia, ale także herbatkę ze świeżych liści mięty i melisy, czy suszonego gojnika, znanego także pod nazwą szałwii libańskiej lub herbaty górskiej.
Swoje działania mocno skoncentrowane na diecie uzupełniam także fizjoterapią uroginekologiczną, ale też regularną aktywnością fizyczną – czasem czuję, że mam siły – wtedy biegam lub wykonuję skoczne tabaty, ale czasem czuję, że potrzebuję otulenia mojego dna miednicy niczym ciepłym kocem, rozplątującym ciasne supełki w moim brzuchu – wtedy wybieram spokojną i relaksującą jogę.
Siła natury zaklęta w małej buteleczce – adaptogenty przy endometriozie
Jak już wiecie, symptomów związanych z endometriozą jest naprawdę wiele. Chociaż w swojej diecie wybieram wiele warzyw i owoców, działam przeciwzapalnie, to jednak często stres, zmęczenie czy wysokie wymagania w pracy robią swoje. Mam także wrażenie, że po każdej operacji i zastosowanym znieczuleniu ogólnym do kolejnych badań i procedur (przeszłam łącznie 11 takich „narkoz”) spadały moje zdolności do koncentracji czy zapamiętywania. Bardzo mnie to podłamało, gdyż zawsze byłam aktywna i kreatywna w pracy, potrzebowałam czegoś, co zadziała przeciwzapalnie, wzmocni moją odporność, a do tego da energetycznego kopa. Poznałam produkty Herbrella około rok temu. Początkowo podchodziłam do opisu ich dobroczynnego działania ze sporą rezerwą, ale postanowiłam spróbować. Początkowo, dzięki specjalistycznej poradzie konsultantki Kasi, wybrałam adaptogen pod nazwą Gotu Kola.
Gotu Kola określana jest jako zioło długowieczności! Ma moc zwiększania wydajności mózgu, posiada właściwości neuroprotekcyjne, promuje też zdrowie wątroby i nerek. Ekstrakt z Gotu Koli wykazuje także działanie przeciwwirusowe, przeciwzaplane oraz przeciwgrzybicze.
Już po ok. 2 tygodniach regularnego stosowania Gotu Koli poczułam przypływ energii, a przede wszystkim miałam wrażenie, że ponownie staję się dawną wersją siebie, której tak bardzo potrzebowałam – bardziej kreatywną, pamiętającą ważne terminy i daty zadań do wykonania w pracy, bez ciągłego zerkania w notatki w kalendarzu. Ten efekt był namacalny i w pełni odczuwalny! Najtrudniej pewnie ocenić działanie przeciwwirusowe i przeciwzaplane. Ale rzeczywiście okres zimowy zeszłego roku spędziłam bez ani jednego przeziębienia, co podkreśla właściwości zażywanego adaptogenu. A najpiękniejsze słowa, które brzmiały niczym melodia, usłyszałam w kwietniu br. na kontroli u specjalisty w Warszawie, który potwierdził brak wznowy endometriozy oraz widocznych w usg nowych ognisk choroby, chociaż od mojej endo-operacji minęły już 3 lata.
Krok po kroku w kierunku siły natury…
Wiem, że cegiełek, które budują moją walkę z tą niewidzialną chorobą jest wiele. Ale zdecydowanie warto zaprzyjaźnić się w procesie leczenia ze sobą, oddać trochę przewodnictwo naturze, czerpać z siły ziół, przypraw, które daje nam nasza „matka ziemia”. Jestem przekonana o tym, że adaptogeny odgrywają także dużą rolę w moim procesie leczenia, a przede wszystkim pomagają mi zmagać się ze zmęczeniem, które także jest jednym z nietypowych objawów endometriozy, nie kojarzonym zupełnie z tą chorobą. Adaptogeny to moja siła, by działać, realizować kolejne projekty, mówić głośno o endometriozie. Zapraszam na mój profil na Instagramie, gdzie pokazuję moją endo-codzienność. Będzie mi bardzo miło.
Justyna
Endo_Justa_w_szpilkach
Zapraszamy do zakupów: https://herbrella.com/sklep/
Informacje zawarte na blogu nie powinny być wykorzystywane lub traktowane jako porada medyczna.